Obejrzałam ostatnio film dokumentalny „Stutz” na Netflixie. Phil Stutz to jeden z najlepszych psychoterapeutów na świecie, który pomógł ogromnej ilości ludzi znajdujących się w kryzysach psychicznych, w tym w depresji. W filmie, którego reżyserem jest znany hollywoodzki aktor i pacjent Stutza, Jonah Hill, poznajemy życie terapeuty oraz jego metody pracy.
Podczas oglądania uderzyło mnie, że już na początku Stutz mówi o tym, co najważniejsze, a co przez cały czas umyka nam, rodzicom zmagającym się z depresją dzieci i młodzieży – o sile życiowej.
Dla kogoś, kto utknął w miejscu i nie wie co ma robić, najlepszą rzeczą jest praca nad siłą życiową/witalnością. Jedynym sposobem na zrozumienie tego, kim jesteś i jak powinieneś postępować, jest aktywowanie sił witalnych, bo tylko one są w stanie poprowadzić nas, gdy czujemy się zagubieni – twierdzi terapeuta.
Czy dbamy o witalność swoją i swoich dzieci?
Według Stutza piramida sił witalnych ma 3 poziomy: relacja z ciałem, relacja z ludźmi oraz relacja z samym sobą. Pierwszy krok to zadbanie o sprawność ciała. Trzeba ćwiczyć, trzeba dbać o dietę i sen. Stutz uważa, że na początku terapii skupienie się na tych 3 poziomach witalności może poprawić samopoczucie aż o 85%!
Jonah Hill zwraca uwagę, że młodym ludziom nie pokazuje się, że te rzeczy łączą się ze zdrowiem psychicznym. Jonah mówi o swoim dzieciństwie – jak wielu młodych ludzi nie dbał ani o ruch, ani o zdrową dietę i właściwą ilość snu.
A przecież zdrowy tryb życia fizycznego (sen, dieta, ruch, świeże powietrze) to także dbałość o naszą kondycję psychiczną. Ciało i głowa to naczynia powiązane. Bez sprawnego umysłu, mamy problemy zdrowotne całego ciała, bo kuleje odporność czy metabolizm. Gdy pojawiają się choroby somatyczne, zaczyna gorzej funkcjonować układ nerwowy. Dbanie o mózg to działania na rzecz naszego zdrowia – zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Sen jako warunek zdrowia
Dobry sen warunkuje prawidłowe funkcjonowanie fizyczne i psychiczne. Już jedna nieprzespana noc sprawia, że znacznie podnosi się poziom kortyzolu, który wpływa z kolei na poziom stresu. Powoduje to rozdrażnienie, brak umiejętności koncentracji, myślenia logicznego, czy kreatywnego. Wiele osób z depresją skarży się na bezsenność. A przez to wiele funkcji życiowych nie działa tak, jak powinno – począwszy od regeneracji i rozwoju kory mózgowej odpowiadającej za procesy poznawcze, na trawieniu skończywszy. Nie zachodzi także synteza melatoniny, czyli hormonu, dzięki któremu zasypiamy i który ma m.in. działanie przeciwnowotworowe. Odpowiednią ilość melatoniny nasz organizm wytwarza, gdy zdrowo jemy, ruszamy się i spędzamy czas na świeżym powietrzu. Warto zadbać o higienę snu – kłaść się mniej więcej o tej samej porze, przesypiać 8 godzin. Im mniej migających ekranów komórek i komputerów przed snem, tym lepiej będziemy spać.
Niedoceniana rola diety
Pojawia się coraz więcej badań, które wskazują na powiązanie diety z dużą ilością przetworzonej żywności i cukru z rozwojem depresji. Doświadczeni psychiatrzy często rozpoczynają działania profilaktyczne depresji od wywiadu żywieniowego. Jeśli czujemy, że dzieje się coś niepokojącego, obserwujemy spadek formy, motywacji czy dobrego nastroju – warto przyjrzeć się diecie i jej bogactwu np. aminokwasy czy kwasy omega3 odpowiedzialne za kondycję mózgu. To one wspomagają działanie układu nerwowego i działają regenerująco na mózg. Im bardziej dieta jest zróżnicowana, im mniej w niej cukru i żywności przetworzonej, tym zarówno ciało, jak i mózg efektywniej korzystają z tego, co z pożywienia dostają. Zwiększa się także różnorodność flory bakteryjnej jelit, gdzie produkowana jest serotonina odpowiedzialna za nasz nastrój. Jeśli w jelitach źle się dzieje, substancja ta nie może pomagać mózgowi. W wypadku pogorszenia samopoczucia warto spróbować odstawić chipsy, zupki chińskie, czy słodycze. Bywa, że już po kilku dniach czujemy pozytywną różnicę.
Po co nam sport?
Wszyscy wiemy, że sport to zdrowie. Ale czy także dla mózgu? To świetny sposób na osiągnięcie witalności – nie tylko zdrowego ciała. Mówiąc o aktywności fizycznej, nie mam wcale na myśli ekstremalnego biegania maratonów, a po prostu szybki spacer czy rowerową przejażdżkę. Pojęcie endorfin nikomu nie jest obce, ale już trudniej sobie wyobrazić, że podczas ruchu te substancje naprawdę są produkowane i mają dobroczynny wpływ na nasze psychiczne funkcjonowanie. Endorfiny potęgują poczucie zadowolenia, szczęścia, satysfakcji. Ich działanie przypomina trochę działanie opioidów, z tym, że nie są wytwarzane chemicznie, a przez nasz organizm.
Co wprawia mózg w dobry nastrój?
Pierwsze co mi przyszło do głowy to czekolada. Słodycze poprawiają nastrój.Ale tylko na chwilę. Sięganie po nie w okresie gorszego samopoczucia psychicznego czy podczas depresji to równia pochyła. Podobne – jak czekolada – działanie na mózgi nas i naszych dzieci mają social media. Tutaj dochodzi jeszcze dopamina, czyli ekscytacja podczas oczekiwania na polubienia czy komentarze. Wciągnięcie się w ten wirtualny świat zaburza odbieranie innych – tych prawdziwych, bodźców, dlatego warto i sobie, i dzieciom (najlepiej wspólnie) zapewnić czasem kilkudniowy detoks od telefonu i wirtualności, np. podczas wyjazdu. Wciąż można kupić telefony starszych generacji, takie, które nie połączą się z Internetem i służyły tylko do dzwonienia i w ten sposób komunikować się ze światem. Smartfony zostawcie w domu. Niech mózg wypocznie od ciągłego przebodźcowania. Wprowadźcie w domu zasady posiłków bez telefonów, wyłączenia w nich powiadomień i wyłączenia się z sieci na godzinę przed snem. To małe rzeczy, które sprawią, że mózg będzie spokojniejszy.
Jak dbamy o relacje z innymi ludźmi?
Człowiek w depresji odsuwa się od życia, a relacje z ludźmi są jak haki, wbijane podczas wspinaczki – są jak uchwyty, dzięki którym człowiek przyciąga się z powrotem do życia. Każde spotkanie, nawet z osobą, która szczególnie cię nie fascynuje, jest dobrodziejstwem i pomaga w powrocie do normalnego życia. Gdy jesteśmy w bezpośrednich relacjach z ludźmi, nasz mózg wytwarza wzmacniającą nas oksytocynę, która poprawia także samopoczucie oraz dopaminę dającą energię do działania. Są już dostępne badania, które mówią, że w sytuacji braku kontaktów i więzi społecznych nasz mózg wchodzi na tryb kryzysowy taki, jak w przypadku gdy jesteśmy bardzo głodni.
Własne potrzeby i emocje
Trzeba zajrzeć do swojego wewnętrznego świata i skupić się na własnych potrzebach oraz emocjach. Ważne jest, aby poznać siebie i umiejscowić swoje wartości oraz cele życiowe. Nie bez znaczenia jest nauka pozytywnego myślenia. Ta umiejętność potrafi przyhamować rozwój niektórych chorób – także układu nerwowego. Koncentrowanie się na przyjemnościach i pozytywnych emocjach prowadzi do tego, że nasz organizm produkuje mniej hormonu stresu – kortyzolu. To z kolei sprawia, że widzimy coraz więcej pozytywów i nasz mózg nastawia się na dobre doświadczenia. Same myśli nie stworzą cudów, ale gdy połączymy je z tworzeniem dobrych nawyków (najlepiej zastępując nimi nawyki negatywne), to już stworzymy warunki sprzyjające tworzeniu nowych połączeń neuronalnych w naszym mózgu przez co będzie on funkcjonował lepiej, zdrowiej i będzie odporniejszy.
Jak pomóc dziecku z depresją?
Podobne podejście co Stutz ma psycholog Wojciech Eichelberger, autor szkolenia „Depresja dzieci i młodzieży”. W swoim live jasno mówi, że zamartwiamy się nastrojami naszych dzieci, szukamy dla nich pomocy psychologicznej, medykalizujemy. A równocześnie jest w nas przyzwolenie na brak ruchu, na wielogodzinne siedzenie przy komputerze lub w telefonie, słabą dietę, nie spanie w nocy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że bardzo często szkoła jest dla dziecka takim źródłem stresu jak dla nas, rodziców nasza nielubiana praca. Wojciech Eichelberger wkłada kij w mrowisko mówiąc o rzeczach, których nie chcemy słyszeć, bo jeżeli je usłyszymy, to nie da się już ich od-usłyszeć. Jeśli je naprawdę usłyszymy, to musimy dokonać zmian w życiu swoim, naszych dzieci i całej rodziny. Począwszy chociażby od wspólnego odłożenia komórek, prawdziwej głębokiej rozmowy, poświęcania dziecku czasu, wyjścia w przyrodę, ruchu, sportu….
Rozmowa Wojciecha Eichelbergera bardzo mnie poruszyła. I jak widziałam podczas live’a – nie tylko na mnie. Pytania i komentarze pokazywały, że także inni rodzice byli pod głębokim wrażeniem tego, co mówił znany psycholog i terapeuta. Szczerze polecam obejrzenie nie tylko tego live’a, dostępnego na YouTube, ale też oczywiście filmu dokumentalnego „Stutz” na Netflixie. I jedno i drugie stanowią mimowolnie diagnozę współczesnego społeczeństwa i naszych rodzin, więc i z jednego i z drugiego możemy wyciągnąć ciekawe wnioski i dużo się nauczyć.
Anna Perlińska-Supeł