„Dzieciństwo to czas zabawy, braku zmartwień i wszelkiej beztroski” powtarzają dorośli. Bezdzietni dorośli. Bo my – rodzice doskonale wiemy, że nasze dzieci doświadczają stresów tak samo często jak dojrzali ludzie, choć z innych, czasem wydających się błahymi, powodów.
Pojawia się już w chwili, gdy przychodzimy na świat, by potem towarzyszyć nam, w mniejszym lub większym stopniu, niemal każdego dnia. Nie jest też niczym przyjemnym. Odruchowo chcielibyśmy chronić przed nim nasze dzieci. Niestety to niemożliwe. A gdyby nawet się udało, byłoby niekorzystne dla dziecka, które dzięki stresowym sytuacjom nabiera odporności na przyszłe „dorosłe” stresy. Mózg zapamiętuje i uczy się przez doświadczenie, dlatego za każdym razem dziecko będzie lepiej sobie radzić przy stresogennych wydarzeniach. Neurobiolog Ian Robertson porównuje nawet system reakcji na stres z działaniem układu odpornościowego człowieka – im więcej ma praktyki, tym silniejszy się staje.
Sam stres ma funkcję mobilizacji mózgu i całego organizmu do zwiększonej wydajności i efektywniejszego działania. Mamy wtedy więcej energii, jesteśmy skoncentrowani, myślimy szybciej i intensywniej odbieramy bodźce.
Prawdziwe trudności pojawiają się wtedy, gdy stresu jest za dużo lub występuje on tak często, że organizm nie nadąża z regeneracją po ogromnym wysiłku i pełnej mobilizacji. Niestety szkoła sprzyja długotrwałym stresom. Eksperci alarmują, że współczesne dzieci są dziś bardziej zestresowane, niż kiedykolwiek wcześniej. Nawarstwiające się presje związane z systemem edukacji, sukcesami na egzaminach, zajęciami dodatkowymi, a także przyjaźniami, funkcjonowaniem w grupie, wyglądem oraz duża ilość czasu spędzanego przed ekranami spowodowały ogromny wzrost niepokoju już kilkuletnich dzieci.
Jak zwykle to rozmowa jest punktem wyjścia do wszelkich działań. To ona pozwoli nam poznać źródło stresów i pomoże dziecku zrozumieć swoje emocje. Ich nazwanie to już krok w stronę poczucia zyskania kontroli nad niepokojem i punkt wyjścia do poszukiwania sposobów rozwiązania problemu.
Najgorsze, co rodzic może zrobić, to lekceważyć przyczyny stresu dzieci, bo subiektywnie wydają mu się mało istotne. Zachęć dziecko do opowiedzenia o przyczynach swojego niepokoju. Nie przerywaj, nie dawaj od razu złotych rad, nie pocieszaj w stylu „będzie dobrze”, nie zawstydzaj mówiąc „nie rozczulaj się nad sobą!”. Po prostu wysłuchaj do końca. A potem spróbuj ustalić czy właściwie odebrałeś opowieść: „stresujesz się tym, że skoro Kasia nie jest dla ciebie miła, to inne dzieci w klasie też nie będą cię lubić – czy właściwie to zrozumiałem?”. To utwierdzi dziecko w przekonaniu, że nie ignorujesz jego trudnej sytuacji i jesteś otwarty na rozmowę. A czasem samo „wygadanie się” i zrozumienie przez rozmówcę przynosi ulgę i pozwoli maluchowi lepiej się poczuć.
Postrzeganie stresu jako negatywnej całości i próby wyeliminowania go to w konsekwencji wzrost poziomu nerwowej atmosfery. Największym wyzwaniem (także dla rodziców) jest przedefiniowanie stresu z hasła „to przeszkadza” na myślenie „stres pomaga”.
Trzeba zaakceptować fakt, że nie można całkowicie zapobiec stresowi i że może on być okazją do rozwoju. Nauczenie dziecka takiego podejścia będzie jednak możliwe dopiero w chwili, gdy i rodzic przyjmie taką postawę. Uświadom dziecku, że stres jest naturalnym składnikiem życia, że przychodzi i odchodzi, a nerwowe sytuacje to okazja do podejmowania nowych wyzwań, szukania różnych rozwiązań. Regularny trening takiego nastawienia zmniejsza poziom stresu.
Stres może wyzwalać u dziecka pokłady pesymizmu i katastroficznego myślenia typu „jeśli źle napiszę ten egzamin, moje życie się zawali”. To samonakręcanie się sprawia, że poziom stresu staje się jeszcze wyższy. Jak temu zaradzić? Oswoić potwora czyli wyciągnąć te czarne wizje na światło dzienne i wspólnie się im przyjrzeć. Co się więc stanie jeśli dziecko otrzyma jedynkę ze sprawdzianu? Poszukajcie rozwiązań dla takiej opcji – np. będziecie mieli więcej czasu, by dobrze przygotować się do sprawdzianu poprawkowego. A czy taki zły scenariusz jest bardzo prawdopodobny, czy i inne mają szansę się zdarzyć?
Taka rozmowa, głośne wypowiadanie obaw i nazwanie tych najgorszych opcji pozwoli nabrać dystansu i uspokoić umysł. Dziecko nie ma wpływu na to, jak rozwijają się stresogenne sytuacje, ale może kontrolować swoje reakcje na nie. Zamiast wchodzić w tryb katastrofy, przejdzie na tryb rozwiązywania problemów, co ułatwi stawienie czoła nowemu wyzwaniu.
Jeśli źródło stresu ma konkretną datę np. sprawdzian czy egzamin, możecie pokusić się na wspólne rozpisanie/rozrysowanie planu zaradzenia problemowi. Można zaplanować np. codziennie dodatkowe pół godziny nauki danego przedmiotu albo wyznaczyć jakieś popołudnia na naukę z kolegą. Warto zorganizować burzę mózgów, aby mieć plany A, B i C, gdyby pierwszy się nie sprawdzał. Takie rozplanowanie działań uspokaja. Mózg dostaje sygnał, że mamy sprawę pod kontrolą i że zdążymy opanować materiał.
Należy pamiętać, że stres nie mieszka tylko w głowie. To napięcie całego ciała, które – jeśli nie zostanie rozładowane – kumuluje się i nawarstwia. Ruch jest tutaj bardzo wskazany. Przerwa w lekcjach na tańce? Doskonały pomysł! A może wspólny spacer z psem? Takie przerywniki oderwą myśli od czekających w szkole zmagań.
Sposobów na pozbycie się stresu z ciała jest wiele i każdy powinien znaleźć takie najlepsze dla siebie. Oto co może robić dziecko, by odreagować stresy (tutaj plakat „Kiedy się stresuję mogę…” do pobrania):
Nie należy zapominać o tym, że odpowiedni poziom snu i zdrowe odżywianie może pomóc walczyć z nadmiernym napięciem. Dzieci w wieku szkolnym powinny spać od 9 do 11 godzin na dobę. Na poziom jakości snu ma też wpływ wieczorne wpatrywanie się w ekrany, które skracają sen średnio o godzinę na dobę. Ustalcie zasadę, ze telefony wszystkich członków rodziny zostają na noc w kuchni. A jak się rano obudzicie? Zwykły budzik kupicie za kilka złotych, a dzwoni tak samo donośnie.
Jeśli jesteście rodzicami dzieci w wieku szkolnym, na pewno macie już ustaloną wieczorną rutynę jak stałe pory kolacji i kąpieli, czytanie przed snem itp. Taka powtarzalność i przewidywalność czynności sprawia, że nawet zestresowane kolejnym dniem w szkole dziecko, utwierdza się w domowym poczuciu bezpieczeństwa, co pomaga mu wyciszyć emocje i zasnąć.
Rytuały warto zresztą wprowadzać na cały czas trwania roku szkolnego. Przykładowo: uczeń wracając ze szkoły wie, że ma teraz godzinę na odpoczynek zanim znów usiądzie do obowiązków lekcyjnych. To sprawi, że już w drodze do domu, poziom stresu zacznie opadać. Stałość i przewidywalność harmonogramu szkolnego tygodnia to rodzaj buforu – poduszki powietrznej chroniącej przed niepokojem i niepewnością.
A czy wiecie, że badacze dowiedli, że wprowadzenie tradycji odprawienia rytuału (np. rytualnego tańca, modlitwy, rodzinnego odśpiewania konkretnej piosenki przy jednoczesnym trzymaniu się za nosy) pomaga w zmniejszeniu poziomu lęku? Może warto wypróbować taki zabieg w domu i sprawdzić czy działa?
Kurs zawiera proste, a zarazem skuteczne ćwiczenia, zabawy i zadania dla tych, którzy chcą wnieść do swojej rodziny więcej spokoju oraz nauczyć siebie i swoje dzieci sztuki panowania nad myślami i emocjami oraz bycia „tu i teraz”.